Mniej więcej od połowy sierpnia zaczęłam czuć powracający niepokój. Jako rodzic dziecka neuroatypowego trudno mi było odnaleźć spokój – stres dawał o sobie znać bólem w dole pleców, karku i szyi. Próbowałam nie myśleć o początku września, ale wizja powrotu do szkoły mojego syna była silniejsza. Powrotu do szkoły syna i nas, jego rodziców.
Wyzwania rodziców dzieci neuroatypowych na co dzień
Czwarta klasa była koszmarem. Syn z autyzmem atypowym i zaburzeniami mowy niewiele wynosił z lekcji, więc zarówno nadrabianie materiału, odrabianie lekcji, jak i uczenie się do sprawdzianów zajmowało nam, rodzicom dzieci neuroatypowych, całe popołudnia i wieczory. Nasze życie rozpłynęło się w obowiązkach.
Wakacje też nie były wolne od codziennego wysiłku. Za radą nauczyciela syn codziennie czytał i pisał, a ja każdego dnia stawałam się trenerką, motywatorką, wizjonerką i pojemnikiem na bunt i smutki mojego synka. Cieszyłam się, że czytanie idzie do przodu, ale czułam też smutek, że wysiłek, jaki wkłada mój syn w naukę, jest większy niż u dzieci neurotypowych.
Wsparcie psychologiczne dla rodziców dzieci z autyzmem
Dawałam sobie miejsce i czas na tę nostalgię i melancholię. Przecież moje uczucia są odpowiedzią na to, co przydarza mi się w życiu. A teraz „przydarzył mi się” cudowny, wspaniały, śliczny synek, który ma problemy z nauką i nie zawsze rozumie, co się wokół niego dzieje. Tak bardzo chciałabym zabrać mu te przeszkody spod nóg i sprawić, że będzie wkładał mniej wysiłku w życie. Wiem jednak, że nie mogę. Jestem tylko człowiekiem.
W takich chwilach wsparcie psychologiczne dla rodziców dzieci z autyzmem okazuje się bezcenne. Pozwala lepiej zrozumieć własne emocje i zaakceptować, że nie wszystko musimy robić perfekcyjnie.
Być rodzicem dziecka neuroatypowego – codzienność i nadzieja
Mogę za to towarzyszyć mu w jego własnej drodze, być jak bezpieczna przystań, do której zawsze może wrócić po troskę, ukojenie, radę, zrozumienie. Mogę też ćwiczyć się w pamiętaniu o tym, że rozwija się inaczej niż inne dzieci, że to, co u innych dzieci jest normą, u niego jest sukcesem, i chcę te sukcesy celebrować z nim najpiękniej, jak się da. I w tym chciałabym się rozluźnić, porzucając wewnętrzną wizję idealnej przyszłości mojego synka.
Piąta klasa będzie już inna. Mój syn jest już inny, wie więcej, jest starszy. Być może będzie już sam czytał podręczniki. Wiem, że obowiązki będą, ale być może będą już nieco inne, mniej absorbujące nas, rodziców. Może znajdziemy w tym czas dla siebie.
Podsumowanie
My, rodzice dzieci neuroatypowych, dźwigamy bardzo dużo na naszych barkach. Jesteśmy bombardowani dobrymi radami, których najbardziej radykalne wersje przewidują katastrofalne skutki, jeśli nie zrobimy czegoś lub zrobimy inne „coś”. Tymczasem wystarczy lepsze zrozumienie i porzucenie pragnienia bycia doskonałym rodzicem, zaufanie swojemu życzliwemu sercu i traktowanie siebie jak dobrego przyjaciela. Możemy wtedy w mądry i naturalny sposób wychowywać swoje dzieci.
Bo wiemy, jak to robić.
